(1 Krl 19, 4-8; Ef 4, 30 – 5, 2; J 6, 41-51)
Nie mówię o tych, którzy stoją daleko od Kościoła. Jestem przekonany, że również i ci, którzy są regularnie obecni na Mszy św. i wzniośle mówią o wartości Eucharystii. Trzeba też szczerze powiedzieć, że nawet ci, którzy ją sprawują, mają często kłopot z uwierzeniem w obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina.
Najczęściej właśnie ci nie mają odwagi, aby się do tego przyznać, nawet przed samym sobą. Dają jednak temu jasny wyraz zarówno przez samo powierzchowne sprawowanie liturgii, co oczy jej uczestników natychmiast wychwytują, jak również przez brak przełożenia wiary szafarzy sakramentu na ich życiową postawę. Mówię o tym jasno, albowiem sam czuję naglącą potrzebę nawracania się, czyli nieustannego pogłębiania swojej eucharystycznej pobożności.
Spoliczkowanie nas przez Szatana na rozpoczęcie igrzysk olimpijskich w Paryżu, jak również wiele ostatnich wydarzeń, stanowią dodatkowy bodziec do poddania się wewnętrznej przemianie. Niezwykłą pomocą w jej przeprowadzeniu jest słowo, które dzisiaj kieruje do nas Bóg, a szczególnie fragment tekstu Ewangelii wg św. Jana.
Jezus po cudownym rozmnożeniu chleba, uniknąwszy spontanicznego wyboru Go na króla, udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego do Kafarnaum. W tamtejszej synagodze, Jezus, kontynuując zaczęte dzieło jasno stwierdził: Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił.
Spróbujmy teraz wcielić się w jakąś osobę z tłumu słuchaczy, który Go otaczał. Patrzysz na Jezusa i widzisz człowieka. Znasz Go niemal od przysłowiowych pieluch. Znasz, Jego rodziców, Maryję i Józefa. Jesteś zachwycony Jego nauką, a w podziw wprawiają cię Jego cuda, szczególnie uzdrawianie chorych, choćby też ten ostatni cud – rozmnożenie chleba. Sława o Nim o Jego czynach jest coraz to większa. To wszystko jest jeszcze po ludzku do przyjęcia. Można mówić, choć to dość dziwnie brzmi, o swoistego rodzaju „zwyczajności cudów”. Teraz jednak słyszysz coś, czego nie potrafisz przeskoczyć. Stoi przed tobą, ten znany ci Jezus i mówi, że On zstąpił z nieba i że On jest chlebem. Przyznanie Mu racji, po ludzku rzecz biorąc, kwalifikuje cię do domu wariatów. I dokładnie taka była tamtych ludzi reakcja: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem.
Tymczasem Jezus ich doskonale rozumiał i przyznał im rację. Po ludzku nie można uwierzyć w to, co im powiedział. Do tego aktu wiary trzeba nadzwyczajnej pomocy Boga, dlatego też Jezus zaraz dodał: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał. Można tutaj postawić sobie pytanie: jak otworzyć się na ową łaskę Boga? Odpowiedź jest ukryta w krótkim poleceniu Jezusa, które dał zdumionym i zgorszonym słuchaczom: Nie szemrajcie między sobą! Tym samym sformułowaniem została w Biblii określona postawa Żydów na pustyni buntujących się przeciwko Bogu i Mojżeszowi. Z natury rzeczy szemranie otwiera człowieka na to, co mówią inni, a nie to, co Bóg chce mu przekazać. Jezus więc domaga się całkowitego zwrócenia się na Boga i na to, co On mówi. To jest klucz do otrzymania łaski. To jest klucz do spotkania się z Chrystusem nie tylko tym z Nazaretu, ale tym z nieba, Synem Ojca Niebieskiego. Wtedy inaczej przyjmujemy Jego słowa: Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata.
Kiedy więc podczas Mszy św. patrzę na ten kawałek chleba i na te krople wina, nad którymi Jezus Chrystus – Bóg, posługując się moimi ustami, wypowiedział słowa: To jest Ciało moje; To jest kielich Krwi mojej, to ja nie dyskutuję, to ja nie szemram, ja wierzę.
A po czym widać moją wiarę i jak ona się weryfikuje? Na pewno nie w moich radosnych deklaracjach, lecz:
– w moim wewnętrznym nastawianiu
– w moim zewnętrznym działaniu.
Patrząc z tej perspektywy – mam wiele do zrobienia, a stawka jest największa, aby umierając, nie umrzeć.
Ks. Lucjan Bielas
Pustelnia Złotego Lasu zlokalizowana jest 3 km na wschód od miejscowości gminnej Rytwiany, w powiecie staszowskim (woj. świętokrzyskie). Rytwiany leżą w ciągu drogi wojewódzkiej 764 w odległości ok. 5 km od Staszowa i 14 km od Połańca.