(Hi 38, 1. 8-11; 2 Kor 5, 14-17; Mk 4, 35-41)
Kolejny raz w moim życiu przymierzam się do przeanalizowania fragmentu Ewangelii o burzy na jeziorze, czyli jednego z najbardziej znanych obrazów ewangelicznych. I tak jak to często bywa w takich analizach, piknęło mnie coś, czego wcześniej nie widziałem.
Św. Marek, oszczędny w słowach, zostawił najdłuższy opis wydarzenia, kiedy to Jezus wraz z uczniami wsiadł do łodzi, aby przeprawić się na drugą stronę Jeziora. Umęczony całodziennym nauczaniem tłumów usnął na wezgłowiu. Tymczasem rozpętana burza, przeraża uczniów, w końcu zawodowych rybaków, którzy budzą Jezusa. W zagrożeniu śmiercią, z pretensją w głosie, zapewne energicznie go szarpiąc, pytają: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? Po ludzku wyczerpany powstał i Boską mocą na jeziorze „zrobił porządek”. I jak przystało na nauczyciela, wystawił uczniom ocenę: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary! Ta ocena była jednocześnie analizą ich stanu ducha. Dotyczy ona bojaźni wynikającej z braku wiary w Jego Bóstwo. Po tym, co wcześniej od Niego usłyszeli i przy Nim doświadczyli, mogli wykazać się większym zaufaniem i po prostu Go nie budzić.
Ta ewangeliczna scena jest często interpretowana przez Ojców Kościoła i nie tylko, jako obraz Kościoła Chrystusowego, który jak łódź Piotrowa płynie przez wzburzone fale tego świata. Porównanie jest rzeczywiście bardzo trafne i dla nas wszystkich płynących tą łodzią stawiające wiele pytań i pobudzające do wielu przemyśleń. Dotyczą ona zarówno tamtego wydarzenia, jak i Kościoła wczoraj i dzisiaj.
Pewnego razu, ks. kard. Franciszek Macharski powiedział do nas, wtedy młodych kapłanów: „Chłopcy, Kościół to jak łódź na wzburzonych falach tego świata. Zasada podstawowa – nie huśtać!” Zdanie proste, oczywiste i jakże głębokie.
Dzisiaj uświadomiłem sobie jeszcze jedną prawdę o tej łodzi, której do tej pory nigdy nie dostrzegałem. A chodzi o listę pasażerów. Chodzi o tego, który tam był i na swój sposób działał i co gorsza, działa. On był jedynym, który nie stawiał sobie pytania: Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne? On doskonale widział, że Jezus jest zmęczonym człowiekiem i wszechmogącym Bogiem. Tym pasażerem na Łodzi Piotrowej, był i jest diabeł. On się nie bał i działał po swojemu. Jezus doskonale o tym wiedział i dał temu wyraz, albowiem kiedy uciszał wzburzone jezioro, nie zwracał się do Ojca, tylko sam to uczynił. Użył sformułowania, jakim wyrzucał złe duchy Milcz, ucisz się. W dosłownym tłumaczeniu – „Stul pysk!” Tak więc diabeł stał za wzburzeniem jeziora. A czy nie był już w sercu jednego z uczniów – Judasza? To on będzie kombinował jak na tej łodzi jeszcze zarobić. To jest przecież diabelska metoda – zawładnąć serca tych, których Jezus zaprosił do łodzi. To dalsza część kuszenia Jezusa na pustyni – Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je dać, komu zechcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje (Łk 4, 6-8).
Trudno o tym nie myśleć patrząc w historię Piotrowej Łodzi, trudno o tym nie myśleć, czytając to, co dzisiaj piszą niektórzy tzw. zatroskani o Kościół. Trudno o tym nie myśleć, kiedy to podczas sztormu, pozbawieni wyobraźni albo też ogarnięci złym duchem pasażerowie, kombinują jakby tu wyrwać deskę z łodzi i dobrze ją sprzedać.
Jak więc zachować się dzisiaj w Piotrowej Łodzi? Odpowiedź wydaje się prosta, choć aby ją zastosować, trzeba nieustannie pracować nas sobą. Trzeba zawierzyć całkowicie Jezusowi, prawdziwemu Człowiekowi i prawdziwemu Bogu. Tylko On uciszy diabelskie nawałnice. Na Łodzi Piotrowej trzeba robić to, co do nas należy i ani nie wpadać w zwątpienie, ani też nie „huśtać”.
Ci zaś na łodzi, którzy zaprzedali się diabłu tak, jak Judasz, sami zrobią ze sobą porządek. To już Bóg ich oceni. Nam trzeba uważać, aby nie wejść z nimi w relację.
Ks. Lucjan Bielas
Pustelnia Złotego Lasu zlokalizowana jest 3 km na wschód od miejscowości gminnej Rytwiany, w powiecie staszowskim (woj. świętokrzyskie). Rytwiany leżą w ciągu drogi wojewódzkiej 764 w odległości ok. 5 km od Staszowa i 14 km od Połańca.