Lubimy gadać o problemach. A co z tego wynika?
(J 3,14-21)
Co wynika z naszych niekończących się dyskusji o świecie, o pandemii i szczepionkach, o polityce i o
Kościele? Co wynika z tego, że uczestniczymy w rekolekcjach, że zawieszeni na wargach przeróżnych
matadorów słowa, słuchamy ich z zapartym tchem? Co wynika z naszych zaangażowanych dyskusji i
pobożnych rozważań? Stawia nam dziś te pytania nie byle kto, tylko sam Jezus Chrystus.
W liturgii Słowa Jezus przypomina nam sytuację, jaka zaistniała w Izraelu, tuż przed tzw. niewolą
babilońską. Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie
obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Wiele
wtedy dyskutowano o problemach, ale głos proroków na czele z Jeremiaszem, nawołujących do
odejścia od grzechów, lekceważono. Przyczyną tego, co się później wydarzyło z narodem, a
mianowicie całego dramatu utraty wolności, były grzechy, a przede wszystkim barak woli, aby od nich
odejść. Nieszczęścia, które były przewidywane i rzeczywiście przyszły, nie były złośliwością Boga, lecz
prostą konsekwencją złych decyzji człowieka.
Jezus w rozmowie z Nikodemem, członkiem sanhedrynu, w proroczych słowach nawiązuje do
epizodu, jaki miał miejsce na pustyni, podczas ucieczki Izraelitów z niewoli egipskiej. Zniechęceni
trudnymi warunkami, zaczęli występować przeciwko Bogu i Mojżeszowi. Ukarani plagą węży o jadzie
zabójczym, zrozumieli swój grzech. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na
wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu. Znamienną jest
rzeczą, że choć kara spadła na wszystkich, ratunek tkwił w osobistej relacji ukąszonego z Bogiem.
Jezus, nawiązując do tamtego wydarzenia, wyraża pragnienie, aby spojrzenie z wiarą na Jego
wywyższenie, dziś możemy powiedzieć na Jego krzyż, dawało grzesznemu człowiekowi nie tylko życie
doczesne, ale przede wszystkim wieczne. Tylko On, Jezus Chrystus, prawdziwy Człowiek, składając
Ojcu Niebieskiemu z miłości do nas ofiarę, zadośćuczynił za nasze grzechy, będąc jednocześnie
prawdziwym Bogiem. Słyszeliśmy to zdanie wiele razy, może nawet potrafimy je powtórzyć, dziś
jednak Jezus pyta każdego z nas – czy wierzysz w to? Niewola wisi w powietrzu, dyskusje trwają,
głupota króluje, bunt przeciw Bogu narasta, a Jezus, wskazując na swój krzyż, pyta każdego z nas
indywidualnie – czy wierzysz w to?
Jeżeli rzeczywiście w to wierzę, nazywam wtedy mój grzech jasno i bez retuszu. W Sakramencie
Pokuty oddaję go Chrystusowi, a w konsekwencji tego zmieniam swoje życie. Wtedy dopiero mogę
powiedzieć, że stanąłem w świetle prawdy, jaką jest sam Jezus. A jest On światłem absolutnie
wyjątkowym, ponieważ pozwala mi nie tylko ujrzeć prawdę o sobie samym, ale daje również siłę,
aby wrócić na dobrą drogę. To ja sam muszę podjąć decyzję wyjścia z ciemności. Im więcej będzie nas
w Chrystusowym świetle, tym jaśniej i bezpieczniej będzie na świecie. Ta jasność to zbiór naszych
indywidualnych decyzji, a nie pokazowa iluminacja zorganizowana przez Stwórcę. Jest to jedyna
droga pokojowej naprawy świata.
Prowadząc więc mądre dyskusje i uczestnicząc w ciekawych wykładach i konferencjach oraz słuchając
płomiennych kazań, pamiętajmy, że jeśli nie prowadzą nas one do Sakramentu Pokuty, są tylko stratą
czasu i przysłowiowym – szminkowaniem trupa.
Ks. Lucjan Bielas