Kropielnica
Mt 28, 16-20)
28 września 1952 r. w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Wojciecha i Katarzyny w
Jaworznie, zostałem ochrzczony w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Przez to wydarzenie Jezus
Chrystus włączył mnie w życie samego Boga w ten niepojęty, pozaziemski krwiobieg miłości. Im więcej
lat mi przybywa, tym większą przeżywam radość z tego, że Bóg po prostu jest, a ja jestem w Nim. Ten
proces poznawczy rozpoczął się we wczesnym dzieciństwie od doświadczenia domu rodzinnego i od
doświadczenia miłości rodziców, w której czułem się bezpiecznie w nie całkiem bezpiecznych czasach.
To podstawowy majątek, jaki odziedziczyłem, który, między innymi tym różni się od innych dóbr, że jest
niezbywalny. Mogę dziś powiedzieć z całym przekonaniem, że miłość weryfikuje się w relacji z „tym
trzecim” – miłość rodziców weryfikuje się zarówno w relacji z Bogiem, jak i w relacji z dzieckiem.
Dramaty zaś rozbitych małżeństw i przeciąganych lub porzucanych dzieci, są niestety, tej tezy bolesnym
uzasadnieniem.
Doświadczenie domu rodzinnego bardzo pomaga mi w zmierzeniu się z tajemnicą Trójcy
Przenajświętszej – jednego Boga o jednej boskiej naturze w trzech osobach. Gdyby była w Bogu jedna
osoba, nieskończenie się kochająca, byłby to swoistego rodzaju narcyzm – jestem doskonały sam dla
siebie, sam siebie podziwiam. Gdyby były w Bogu dwie osoby i każda dawałaby każdej wszystko, byłby
to egoizm – jesteśmy tylko dla siebie. Tymczasem w Bogu są trzy osoby w fantastyczne relacji wirującej
miłości. Każda każdej daje 100% i każda od każdej 100% przyjmuje. Ta trzecia osoba uwiarygadnia
relacje pozostałych dwóch.
To w tej wirującej miłości powstał pomysł na świat, powstał pomysł na człowieka i pomysł na mnie.
To tu powstał plan uratowania człowieka, uratowania mnie, bo z tej rzeczywistości wyszedłem i do
tej rzeczywistości wracam.
W moim domu rodzinnym zawsze przy drzwiach wejściowych wisiała i wisi kropielniczka przeznaczona
na wodę święconą. W polskich kościołach od XI w., a w domach prywatnych od XVII/XVIII w.
kropielnice mają, dziś bezpieczniej powiedzieć – miały swoje miejsce. Zakorzenione w
starotestamentalnych rytualnych obmyciach, z podobną nieco funkcją w bazylikach starochrześcijańskich
i z ukształtowanym w tradycji Kościoła przesłaniem wspomnienia Sakramentu Chrztu Świętego. Gest
zanurzenia końców palców w wodzie święconej oraz uczynienie znaku krzyża stawia nas w obecności
Boga Trój-jedynego, w tym wirującym trójkącie Miłości. Jako ochrzczeni w imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego, świadomi tego faktu, tworzymy przestrzeń wolności i równości. I tylko wtedy możemy
prawdziwie kochać i być kochani. Zarówno świątynia, dom i rodzina, potrzebują relacji budowanych
przez ludzi wolnych i równych. Nie liczy się, ile masz lat i gdzie się urodziłeś, nie liczy się, ile masz
na koncie, nie liczy się, jakie masz wykształcenie itp. Liczy się czy chcesz kochać i być kochanym.
W tę Uroczystość Trójcy Przenajświętszej AD 2021 patrząc na wyschnięte kropielnice stawiam sobie
pytanie: czy będą kiedyś napełnione wodą święconą i czy kiedyś nasze serca znów zaczną kochać?
Dwie rzeczy wiem na pewno. Pierwsza to, że z najwyższą powagą muszę wziąć słowa Chrystusa: Ja
jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Druga zaś to, że w kropielniczce domowej mogę mieć wodę święconą, a w sercu miłość.
Ks. Lucjan Bielas