Na Niego warto czekać
(Łk 21,25-28.34-36)
Adwent to słowo oznacza „przybycie”, a także „obecność”. Na owo podwójne znaczenie
szczególną uwagę zwrócił papież Benedykt XVI, przypominając, że w antyku terminem tym
określano przybycie króla do prowincji jego państwa, natomiast w języku chrześcijan
oznacza, przybycie Boga do świata, w którym On jest nieustannie obecny. Jest znamiennym
fakt, że cały kosmos i cała historia świata ma dwa punkty nadające jej sens, a mianowicie
pierwsze i drugie przyjście Jezusa Chrystusa. Pierwsze to Jego przyjęcie ludzkiej natury i
zamieszkanie pośród nas, drugie to Jego chwalebne przyjście na końcu czasów. Tylko Bóg zna
czasową odległość między jednym a drugim przyjściem. Nie tylko to, ale i wiele innych spraw,
jest dla nas, bytów krótkoterminowych, żyjących na ziemi w czasie jej adwentu, zakrytych.
Nasze głowy pełne są pytań, wątpliwości i zwyczajnych ludzkich lęków. Nie wiemy, jak
długo będziemy żyli; nie wiemy, jakie spotka nas dobro i z jakim złem przyjdzie nam się
zmierzyć. Nie wiemy, co wymyślą politycy, czy będzie pokój, czy wojna. Nie wiemy jaka nowa
epidemia się rozpęta albo rozpętana zostanie. Nie wiemy, co po kolejnych badaniach powie
nam pan doktor. Nie wiemy, co nas spotka w naszych rodzinach, a nawet w gronie przyjaciół.
Nie wiemy, co czyha na nas za kolejnymi zakrętami naszych życiowych dróg. I pewnie dobrze,
że nie wiemy, albowiem tej wiedzy zapewne nie bylibyśmy w stanie udźwignąć. Skoro ta
wiedza nam jest nie potrzebna, to co, tak naprawdę, jest nam potrzebne?
Między jednym a drugim swym przyjściem na ziemię, Jezus Chrystus rozpiął swój Kościół,
któremu polecił głoszenie Ewangelii wszystkim narodom (Mk 13.10). Ten Kościół głosi
niepojętą dla ludzkiego umysłu prawdę o dwóch przyjściach Boga na ziemię i nieustannej
Jego obecność. Ta prawda nadaje sens mojemu życiu i życiu każdego z nas.
Po pierwsze Bóg daje mi przez Kościół gwarancję, że moje życie zmieni się, ale się nie
skończy.
Po drugie, jest sens zaufać Bogu nawet wtedy, kiedy nie znam odpowiedzi na wszystkie
moje pytania.
Po trzecie, warto być dobrym. Przy tym postępie techniki, możemy po raz pierwszy dokonać
pewnego porównania: otóż, kiedy w dobrym celu korzystasz z internetu, czy też telefonii
komórkowej, nie stresujesz się faktem, że operatorzy wiedzą o tobie bardzo dużo i że możesz
być nagrywany. Mając więc czyste serce, nie boisz się Boga, który zna całą prawdę o tobie,
nieskończenie przewyższając ziemskich superwizorów.
Po czwarte, Ten, który przyjdzie, Jezus Chrystus jest nieustannie ze mną. Dzięki
„narzędziom”, które są w Kościele, daje mi możliwość takiego zjednoczenia z Nim, że
oczekiwanie Go na końcu końców, jest upragnioną, a nie przerażającą chwilą, mimo
przewidzianych „efektów specjalnych”
Po piąte, mogę Mu oddać każdy mój grzech i z Nim podjąć naprawę wyrządzonego zła. Jest
to przywrócenie utraconej wolności i godności.
Po szóste słyszę słowa prawdy, które porządkują moje myślenie.
Po siódme nie jestem w Kościele sam. Stanowimy mniejszość, której prześladowania zawsze
wychodzą na zdrowie.
Tak więc sam Jezus Chrystus, Ten, który jest i Ten, który przyjdzie, nadaje sens mojemu
życiu i warto na Niego czekać.
Ks. Lucjan Bielas