Dzień Skupienia Katechetów
07/10/2019ks. dr Lucjan Bielas – UP JPII
14/10/2019
Łańcuch nudy, czy potęga w walce ze złem?
Trwamy w różańcowym miesiącu – październiku. Mimo, iż nie ma chyba osoby, która nie wiedziałaby co to jest różaniec, tak wielu z nas nie jest w stanie do końca zrozumieć jaką wartość niesie ze sobą ta forma modlitwy.
Dlaczego tak się dzieje, że kiedy jedni nie wyobrażają sobie życia bez modlitwy różańcowej dla innych jest ona zupełnie obojętna, a czasem wręcz nielubiana?
Oczywiście nie da się tego jednoznacznie stwierdzić. Wydaje się, że największym problemem jest ogólnie mówiąc nasza dyspozycyjność podczas modlitwy. Częstym błędem jest koncentrowanie się w modlitwie na tym, co Bogu chcemy przedstawić zapominając, że przede wszystkim stajemy wówczas przed Jego obliczem. W modlitwie – a szczególnie tej kontemplacyjnej jaką jest różaniec – najważniejsze jest spotkanie z Bogiem. Tymczasem im bardziej jesteśmy skupieni na sobie i swoich problemach tym bardziej zapominamy o Nim. Wtedy pojawia się tendencja do wielomówstwa, dochodzi do walki na argumenty. Chcemy zasypać Boga naszymi prośbami i bolączkami, podobnie jak podczas dyskusji, kiedy chcemy naszego rozmówce przekonać do swojego zdania. Taka postawa oznacza, że bardziej zależy nam na postawieniu na swoim, aniżeli na spotkaniu z Bogiem.
Nasza modlitwa powinna więc być pokorna, a swoje źródło czerpać z czystego serca. Św. Benedykt zapisał w swojej „Regule” monastycznej, że „Tylko czystość serca i łzy skruchy zasługują w oczach Boga na wysłuchanie”. Ta zasada stała się dla mnichów centralnym elementem ich duchowości. Zasadnicza praca duchowa ma więc polegać na dążeniu do czystości serca, co w myśl nauki Pana Jezusa związane jest z błogosławieństwem: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Zgodnie z zapewnieniem Pana Jezusa i otrzymanym błogosławieństwem osiągniemy widzenie Boga, czyli łaskę duchowej kontemplacji, która jest ostatecznym celem całego wysiłku duchowego.
Świadectwa o modlitwie różańcowej:
-
Św. Alfons Maria de Liguori – „Mury Jerycha nie runęły szybciej na dźwięk trąb Jozuego, niż fałszywe nauki znikały po szczerej modlitwie różańcowej. Sadzawka w Jerozolimie nie była tak lecznicza dla ran chorych na ciele, jak różaniec jest lekarstwem dla chorych na duchu”.
-
Ojciec Gabriele Amorth – watykański egzorcysta przez wiele lat pomagał tym, których zniewolił zły duch. Jego najskuteczniejszą bronią zawsze była modlitwa – wzywał pomocy różnych świętych, odmawiał znane od wieków formuły, ale dopiero kiedy sięgał po różaniec, siły ciemności całkowicie ustępowały. W swoich świadectwach udowadnia, że „modlitwa różańcowa jest najpotężniejszym egzorcyzmem, a w kolejnych tajemnicach ukryta jest cała Ewangelia!”
-
Piotr Kowalski – lider regionalnego oddziału Wspólnoty Wojowników Maryi w Warszawie- „Jeszcze sześć lat temu moje myślenie o różańcu sprowadzało się do bardzo prostych, stereotypowych skojarzeń. Kiedyś różaniec był dla mnie łańcuchem nudy. Był synonimem negatywnie rozumianej dewocji i obciachu. Była to dla mnie najnudniejsza i męcząca modlitwa. Odrzucałem ten rodzaj duchowości całym sobą… Dotarło do mnie, że różaniec jest jednym z najwspanialszych sposobów rozmowy z Bogiem. Odkryłem, że w każdej tajemnicy różańca jest odzwierciedlone moje życie – z jego radościami, światłem, cierpieniem i zmartwychwstawaniem. Spędzając w ten sposób czas z Maryją, poczułem, że Jezus zaczął mnie całkowicie przemieniać…”