Najcudowniejsze w dziejach świata spotkanie kobiet
(Łk 1,39-45)
Ten tytuł nie jest przesadą ani tanim chwytem. Spotkanie tych kobiet, nie tylko, że weszło
do historii świata, ale miało i ma, ogromny wpływ na jej bieg. Do tego, na pierwszy rzut
oka, nic nieznaczącego wydarzenia, doszło najprawdopodobniej w miejscowości Ain-Karim,
oddalonej o 7 km na zachód od Jerozolimy, w czasach, kiedy Oktawian August rządził
Imperium Rzymskim, a w Palestynie władzę, w jego imieniu, sprawował król Herod. Te dwie
kobiety łączyło pokrewieństwo, ale znacząco różnił wiek. Młodsza Maryja, poślubiona była
mężowi imieniem Józef i mogła mieć ok. 14 lat, starsza zaś, Elżbieta, żona kapłana
Zachariasza, miała ok. 60 lat. Obie były w stanie błogosławionym, który to z ludzkiego punktu
widzenia, nie powinien w ich przypadku mieć miejsca. Maryja była dziewicą, Elżbieta zaś, nie
tylko była niepłodną, ale też miała swoje lata.
Informację o tym spotkaniu dostarcza nam św. Łukasz, do którego przekaz dotarł zapewne
od samej Maryi. To właśnie Ona, kierowana Duchem Świętym dokonała wyboru kluczowych
wydarzeń z dzieciństwa Jezusa. Pośród nich znalazła się i ta relacja z jej odwiedzin u Elżbiety.
Maryja miała pełne prawo do dokonania takiego wyboru informacji, albowiem to właśnie
dzięki Jej decyzji, po raz pierwszy w dziejach świata, Bóg, przyjął postać ludzką i zamieszkał
w Jej łonie, jako Duchem Świętym poczęte dziecko. To Ona z całą pokorą przyjęła prawdę,
dla nas wszystkich fundamentalną, że dla Boga, nie ma rzeczy niemożliwych!
Niepojętą radość w sercu, adorując w sobie obecność Boga, Maryja przekuwa na dobry czyn,
udając się w kilkudniową drogę do Ain-Karin, do św. Elżbiety ( z Nazaretu było to ok. 150
km). W dom Zachariasza i Elżbiety wniosła największy dar, jaki człowiek człowiekowi może
przekazać, dar z siebie i z Boga, którego ma się w sobie. Boga nie można przekazać drugiemu
człowiekowi inaczej, jak tylko mając Go w sobie i przekładając Jego obecność na służbę.
Powiadają, że ton robi muzykę. Znamiennym jest fakt, że ton naszego głosu jest wyrazem
stanu naszego wnętrza. Choć tak bardzo chcielibyśmy usłyszeć, to pozdrowienie Maryi w
progu domu Zachariasza, to wystarczyć nam musi relacja: Gdy Elżbieta usłyszała
pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. I tak
nad tym ludzkim spotkaniem czuwał Bóg. Duch Święty jest w nich obecny i w każdej działa
inaczej na miarę jej zadań. Jest to cudowne, jak bardzo te dwie matki tworzyły jedność ze
swoimi dziećmi, zachowując postawę otwarcia na drugiego człowieka. Żadne USG, nie byłoby
w stanie powiedzieć Elżbiecie to, co powiedział jej Duch Święty: Błogosławiona jesteś między
niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana
przychodzi do mnie? Zarówno Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny, jak i słowa
wypowiedziane przez Elżbietę, pokazują fakt, że obie znały misję swoich synów. Dzięki temu
nie konkurowały między sobą i będą wychowywały synów do realizacji Bożej misji, a nie
matczynych wizji.
Na szczególną uwagę zasługuje reakcja dzieciątka w łonie Elżbiety: poruszyło się z radości.
Użyty przez św. Łukasza czasownik skirtao, oznacza liturgiczne tańce, wykonywane podczas
procesji z Arką Przymierza (teksty LXX). Elżbieta dała wyraz temu, że poruszenie się dziecka w
jej łonie wywołane głosem Maryi, było wyjątkowe.
I tak widzimy, że kluczem do właściwej interpretacji tego spotkania jest wiara. Jasno
określa to Elżbieta, zwracając się do Maryi: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią
się słowa powiedziane Ci od Pana. Ten, kto ma wiarę, do tego spotkania dwóch kobiet i
dwóch nienarodzonych ciągle powraca. Natomiast poplątany świat nie znosi tego spotkania.
Nie ma to jednak znaczenia. Poplątane głowy się odwirują, a to spotkanie dalej zostanie
proaktywne.
Dziś dla nas niech pozostanie przynajmniej jeden wniosek: w tym zatomizowanym
społeczeństwie wniesienie Boga w dom drugiego człowieka, przez Eucharystię przyjętą z
wiarą, jest szczególnie mocnym wyzwaniem.
Ks. Lucjan Bielas