Aktualności

Wejście w Nowy Rok

Pod wieloma względami, rok 2024 jest już wyjątkowy: w Kościele, w Ojczyźnie ale także
u nas, w Pustelni. Nie wdając się w szczegóły wspomnieć należy datę 1 maja 1624 roku, kiedy to do Rytwian przybył wraz z pierwszymi mnichami, ówczesny biskup krakowski Marcin Szyszkowski. Odbyła się wtedy właśnie uroczystość położenia kamienia węgielnego pod budowę nowego eremu dla mnichów kamedułów kongregacji Monte Corona, którzy już kilkanaście lat wcześnie osiedli w podkrakowskich Bielanach. Ciekawostką jest fakt, że w drodze powrotnej, 2 maja, biskup erygował pod Kielcami, na Karczówce kościół dedykowany św. Karolowi Boromeuszowi, jako wotum dziękczynne za ustanie zarazy. Ale nie o tym. Jest już połowa marca, końcówka Wielkiego Postu a ja wracam do początku stycznia i teraz dopiero poprawiam i uzupełniam tekst, który miał odzwierciedlać tytuł. Niestety!

Wypadki chodzą po ludziach czyli gdyby kózka nie skakała.

Prawdziwości tego powiedzenia doświadczyłem w przeddzień uroczystości Trzech Króli. Podczas pogrzebu mamy przyjaciela, w drodze z kościoła na cmentarz, przy wsiadaniu do samochodu niefortunna wywrotka i kolokwialnie - noga złamana a mówiąc dokładnie urwany mięsień czworogłowy uda. Oderwany od rzepki. Potem już tylko dzięki pomocy kolegów, dojazd na SOR i diagnoza – trzeba szyć! I tu zaczyna się moja opowieść. Chcę żeby to była to laurka dla naszej, staszowskiej Służby Zdrowia. Od przyjęcia na SOR-ze poprzez okienka rejestracyjne po Oddział Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej przeszedłem całą drogę ratowania nogi. Wszędzie, na wszystkich etapach spotkała mnie wielka troska i profesjonalizm. Punktem kulminacyjnym była operacja, Prawie trzy godziny w rękach Pana Boga i lekarzy. Z jednej strony, delikatność, troska o zachowanie intymności mimo rygorów sali operacyjnej a z drugiej maksimum zaangażowania. Spokojne wyjaśnienie lekarza, doktora Tomasza: po kolei - co będzie się działo, jak operacja przebiega, co będzie po. Potem był błogi odlot i wybudzenie gdy już lekarze zakładali szwy. Na koniec dr Tomasz oznajmił: „Operacja się udała choć nie była prosta. Jak wszystko pójdzie dobrze, za 3 miesiące będzie można spokojnie, samodzielnie chodzić”. Po operacji trafiłem na specjalną salę obserwacyjną. 6 godzin leżenia plackiem. Z każdą godziną wpatrywania się w sufit rośnie ból. Tak po czterech już jest chyba szczyt. Na pytanie siostry o skale od jeden do dziesięć odpowiadam zgodnie z prawdą: dwanaście. Kolejne kroplówki i zastrzyki po dobie przynoszą uspokojenie. Ból schodzi do poziomu wytrzymałości. W tym strasznym czasie doświadczyłem wspaniałej troski sióstr pielęgniarek. Ileż one robiły by ulżyć w cierpieniu. Co chwila, pytanie, badanie, nowy lek. I tak minął wieczór i noc pierwsza. Nastała wielka fizyczna nieporadność. Leże, nieruchomy, nie zejdę z łóżka ani do toalety ani żeby choć wypić łyk herbaty czy coś zjeść. I znowu są przy mnie staszowskie Anioły. Cały personel, wszyscy życzliwi i niosący pomoc, bez wołania, proszenia. Wiedzą co mają robić. Toaleta, karmienie, zmiana opatrunków, poprawianie łóżka, podnieść, posadzić, zdjąć nogę z łóżka, włożyć nogę na łóżko itd., itp. Wszyscy uśmiechnięci (poza jedną - nazywałem ją „smutna pani”), żartami starają się rozładować trudne i krępujące czasem, sytuacje. Lekarze byli u mnie po dwa, trzy razy dziennie. Pytali o samopoczucie, ból, doradzali żartowali i ogólnie wspierali …także duchowo. Wspaniali lekarze. Naprawdę z powołania a o tym coś wiem. A co do spraw duchowych, to pobyt w szpitalu w takich okolicznościach mocno wyostrza potrzebę zadbania o sprawy duchowe. Nigdy nie doświadczył tego ten, kto dziś woła o usunięcie kapelanów ze szpitali czy symboli religijnych z sal chorych. Jak nieść swój krzyż cierpienia bez odniesienia do Krzyża Jezusa. Modlitwa w szpitalu wypełnia większość czasu a ksiądz kapelan jest jak lekarz pierwszego kontaktu i psycholog w jednym. Doświadczyli tego księża, którzy mnie odwiedzali. Trudno przejść szpitalnym korytarzem by nie być zaczepionym przez chorych lub kogoś z rodziny. Sam to poznałem dwa razy. Pierwszy gdy przyjechał „mój kapelan”. Położył mi rękę na ramieniu i wysłuchał spowiedzi. Przez ten dotyk, ten gest bliskości jak sam Pan Jezus uzdrawiający i pocieszający. O, jak bardzo było mi to wtedy potrzebne. Jeszcze teraz czuję ciepło tej miłosiernej, przyjacielskiej ręki. Drugi raz, ta potrzeba kapłana w szpitalu ujawniła się gdy chorzy ale i personel, zaczęli przychodzić do mnie, gdy dowiedzieli się, że jest w szpitalu ksiądz.

Dziś jest 19 marca, uroczystość św. Józefa. To Jego wielka troska o Jezusa i Maryję natchnęła mnie do napisani tego tekstu i wyrażenia wdzięczności wszystkim, którzy mnie otoczyli troską w chorobie. Dziękuję Wam Kochani: dyrekcji szpitala, lekarzom i pielęgniarkom, paniom z kuchni i z obsługi, rehabilitantom i pracownikom administracji. Wszystkim dziękuję i na Waszą prace trud służby medycznej błogosławię. Szczęść Boże!

Osobne podziękowanie kieruję do moich współpracowników z Pustelni. Po powrocie ze szpitala to na Was spoczął trud opieki i pomocy we wszystkich codziennych czynnościach. Na szczęście większość mamy już za sobą. Teraz trwa rehabilitacja i codzienna praca nad przywracaniem sprawności nogi. Ale to już pozwala na nieporadne pójście do kościoła i podjęcie posługi przy ołtarzu i w konfesjonale. To cieszy najbardziej. Podczas choroby wielką radość sprawiły mi odwiedziny księdza biskupa Krzysztofa, który z pasterską troską przyjechał do Rytwian i przywiózł ojcowskie pocieszenie. Bóg zapłać! Dziękuję wszystkim za modlitwy, pomoc, dobre słowa życzeń i wyrozumiałość.

A wracając do tytułu, zapraszam do Pustelni w tym roku. Przed nami wiele wydarzeń. Najbliższe to Triduum Paschalne i Wielkanoc. Życzę Wam wszystkim radosnego, głębokiego przeżycia tajemnicy naszego Odkupienia. Niech prawda, że Chrystus Zmartwychwstał napełni Was nadzieją i pokona wszystkie przeszkody, choroby, obawy, niepokoje a uciszy i ukoi serca pozdrowieniem; Pokój Wam!


Dojazd

Zobacz, jak do nas dojechać

Pustelnia Złotego Lasu zlokalizowana jest 3 km na wschód od miejscowości gminnej Rytwiany, w powiecie staszowskim (woj. świętokrzyskie). Rytwiany leżą w ciągu drogi wojewódzkiej 764 w odległości ok. 5 km od Staszowa i 14 km od Połańca.


Tarcza Finansowa 2.0 Funduszu Rozwoju dla Mikro, małych i średnich firm

© 2024 Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach - wszystkie prawa zastrzeżone.

design by lemonpixel booking by hotres

left
right
Dorosłych
-
+
Zamknij